Mam pytanie dot. Obrony przed osobami "wrogo nastawionymi" do Was .
Czy mieliście nieprzyjemne sytuacje z tym związane i jak sobie z tym poradziliście.
1. spie... gdzie pieprz rośnie
2. jak się jest odważnym idiotą to się zostaje.
3. jak cię zaatakują z zaskoczenia trzeba mieć przy sobie coś na obronę (ja noszę pistolet gazowy) ale nie masz 18 wiec nie masz prawa go nosić a tym bardziej używać..
najlepsze rozwiązanie: numer 1.
_________________ Pamiętaj, wchodząc gdzieś zachowaj trzeźwość umysłu i rozwagę!
hmmm ... statyw, aparat więc zazwyczaj mobilny człowiek za bardzo nie jest, więc noszę ze sobą pod ręką pieprzny a pod drugą cięższą latarkę coby w ostateczności rękę wokół niej owinąć i zwiększyć czynnik twórczy uderzenia
Ja na wczorajszym krótkim wypadzie natknąłem się na legowisko kloszardów , przy wychodzeniu w wąskim przejściu jeden zastawił mi drogę (zamiarów przyjaznych nie miał wnioskuje to po zbitej butelce którą trzymał w dłoni) , musiałem go przewrócić żeby wyjść.Dlatego muszę znaleźć jakąś alternatywę dla obrony moglibyście coś zaproponować.
Pozdrawiam
Niewazne
Nieuprzejmie jest wchodzić komuś do domu bez zaproszenia. Widzisz, że ktoś mieszka, nie wchodzisz tam. Jeśli Ci bardzo zależy: "Dzień dobry, przyszedłem z poczęstunkiem." Elementarne, drogi Watsonie.
Raczej nie miałem szansy spostrzec że ktoś tam mieszka, to był opuszczony bunkier 2 poziomowy na dolnym poziomie to zauważyłem. I nie sadze że to by załatwiło sprawe.
A to przepraszam. Zdaje mi się jednak, że bezdomnych łatwo choćby wywęszyć. W Poznaniu zamieszkują liczne duże schrony, przy jednym utworzyli nawet coś w rodzaju wspólnoty mieszkaniowej i ogrodzili teren. Inni są na tyle ostrożni, że pod nieobecność zostawiają pieski albo co najmniej głowę lalki nadzianą na patyk przy wejściu.
Moja zasada bezpieczeństwa to niewidzialność. Zatrzymać się przed wejściem i posłuchać uważnie. W miejsca ryzykowne chodzić, kiedy bezdomni krążą po mieście za chlebem.
Moja zasada bezpieczeństwa to niewidzialność. Zatrzymać się przed wejściem i posłuchać uważnie. W miejsca ryzykowne chodzić, kiedy bezdomni krążą po mieście za chlebem.
to prawda. stealth mode on i jazda
najlepsza faza jest samemu na nowej miejscówce, której sie nie zna. miałem tak ostatnio, gdy słyszałem wejście 'młodzieży' na obiekt. później cały dzień mi się gęba uśmiechała, że udało mi się niezauważonym wszystko zobaczyć i wyjść
najlepsza faza jest samemu na nowej miejscówce, której sie nie zna.
o tak!:> miałam tak jakiś czas temu. byłam sama, zaczynało się robić ciemno, ale nie jeszcze tu, jeszcze tam, to już ostatnie zdjęcie i tak mi zleciało...;)
tylko gołębie mnie zauważyły;P
hmm trochę już takich akcji przeżyłem...
raz nas 15osobowa banda goniła (nas 7 na rowerach)
raz 2 auta wypakowane karkami z bejsbolami (nas 4 na rowerach)
itp.
najlepsza metoda?
spierdalać ile sił w nogach
ale wiatróweczkę noszę, od tamtych wydarzeń
To nie było zwiedzanie tylko głupia zabawa,ciekawość która się skończyła niestety w szpitalu.
@mmaciek3905- dzięki ale nie skorzystam
Z tym gazem to była tylko taka mała dygresja, co by sobie bardziej nie zaszkodzić niż napastnikowi bo w niektórych sytuacjach człowiek myśli "jednotorowo"
A co do samoobrony (nie chodzi bynajmniej o pewną partię) są jeszcze inne formy niż gaz
Więc najlepiej wyposażyć się w coś co nie utrudnia myślenia "jednotorowego", które może zaszkodzić Wiatrówką można kogoś zabić, gazem zwykłym sobie krzywdy chwilowej narobić a żelowy, wyłącza to pierwsze i drugie
_________________ Pamiętaj, wchodząc gdzieś zachowaj trzeźwość umysłu i rozwagę!
Moim zdaniem najlepsza jest pałka teleskopowa typu BATON
po nogach i pozamiatane
(przekonałem się jak 1 raz ją dostałem)
choć zawsze gdy jadę w nowe miejsce biorę nóż typu motylek...
W sumie najgorsi są bezdomni. oni nie mają NIC do stracenia ;/
pozdrawiam
wyglądam jak wyglądam
raz mieliśmy taką akcję w szczecinie, zatrzymaliśmy się na opuszczonym gdzie tydzień później na dzielnicy obok syn zabił ojca, ale sam moment postoju już mnie zaniepokoił, obok przewijali sie panowie w dresie, weszliśmy na obiekt, eksploracja i nagle pojawiają się małolaty, dziewczyna wyjeżdża z tekstem do mojego kumpla: "chcesz sie ruchać, tam u góry jest kanapa" a miała może ze 14 lat ...
Wiek: 30 Dołączył: 06 Lis 2009 Posty: 8 Skąd: Kraków
Wysłany: Czw 28 Sty, 2010
Bezdomni się dzielą na kilka podgatunków : x
Pewnego razu wybraliśmy się na 'wycieczkę' do pewnego opuszczonego obiektu w samym centrum Krakowa. Przeszliśmy obok jednego budynku, koło drugiego, weszliśmy wgłąb terenu (to całkiem spore miejsce), wszystko niby dobrze, aż tu przez krótkofalówkę marki TECHNIKA kolega, którego postawiliśmy na tzw. warcie mówi, że po terenie się kręcą jacyś przypakowani kolesie. Pomyślałem, że to dresiarze i trochę się przestraszyłem, a tu się okazało, że weszliśmy na Squat do bardzo uprzejmych Satanistów : ]
Panowie po krótkiej rozmowie i poczęstunku oprowadzili nas po całym obiekcie, dzięki czemu uniknęliśmy wizyty w ich toalecie. Poznaliśmy historię miejsca i po jakiejś godzinie wyszliśmy bogatsi o nowe doświadczenia i znajomych...
Raz podczas zwiedzania pewnego starego warsztatu jakiś bohaterski emeryt nakazał swojemu pieskowi atak, ale na szczęście w porę usłyszałem głośne sapanie starszego pana i udało nam się zwiać, zanim pies dobieg na dziedziniec, gdzie się akurat znajdowaliśmy...
Nigdy nie miałem ze sobą żadnego narzędzia do obrony, a częściej niż w opuszczonych niebezpieczeństwo ze strony 'obcych' mnie spotyka, kiedy wracam z przystanku do domu, chociaż to tylko 200m : X
Według mnie prosta sprawa - zanim się gdzieś wejdzie, starać się zorientować czy jest tam ktoś. Jeśli jest - zapytać się czy można
Już nie z bezdomnymi, ale ogólnie podczas eksploracji na razie miałem tylko jedną nieprzyjemną sytuację, na miejsce gdzie byliśmy przyjechało jakieś auto z przyciemnionymi szybami, wylazła dwójka goryli w garniturach, jeden pan który coś tam dwójce rozkazywał, ci dwaj nas znaleźli, my się próbowaliśmy wytłumaczyć, ale zaciągneli nas do tego gościa, który kazał, że tak zacytuję, wypierdalać.
Posłuchaliśmy, w końcu to scena jak z hamerykańskiego filmu, to sie z lekka przestraszyliśmy.
_________________ i'll tell you all my secrets
but i lie about my past
Bezpieczeństwo-pierwsza myśl to wszelkie upadki,wpadki,zawiśnięcia i skaleczenia.Było tego ciut,ale bez większego uszczerbku na zdrowiu.Czytam,że to raczej o ludkach napotkanych w obiekcie.Z bezdomnymi nie miałem bezpośredniego kontaktu poza ich sztuką wizualną,którą tworzą wokół swojego legowiska.Z dzieciarnią nie warto zaczynać żadnych potyczek,byliśmy dziećmi i wiemy,że szarańczy nie można opanować.Jeśli już napotkam młodocianych to wchodzę w gadane i rozwijam temat-oprowadzą po miejscówce,wskażą inne obiekty w okolicy i zdażyło się,że auto popilnują.Napotkałem raz złomiarzo-stolarza i po grzecznej wymianie zdań zajeliśmy się swoją robotą.Zwierzaków jest sporo-lisy,zające,psy,koty,uwięzione ptaki,co świadczy,że obiekt nie był odwiedzany przez ludków.Z ochroną miałem do czynienia w ostatnią sobotę.Zgubiła mnie rutyna i pewnie wszedłem na obiekt,który od ostatniej wizyty został przyozdobiony czujkami ruchu.Odczekałem w bezpiecznym miejscu na przyjazd patrolu i nic,więc wlazłem od dupy strony.Idę sobie wewnątrz budynku,świece uważnie latareczką po ścianach szukając niespodzianek i ponownie uruchamia sie alarm.Okazało się,że ochroniarze sprawdzali miejsce wcześniej wywołanego alarmu i sami dali się złapać na czujkę.To uratowało mój tyłek.Wartownika na terenie JW też miałem okazję"poznać",ale szczegóły pominę:)Ogólnie rzecz ujmując to w 80% miejscówki są ciche i spokojne.Warto jednak szeroko otwierać oczy,wytężać słuch i nosić czapkę niewidkę:)
Wiek: 50 Dołączył: 25 Sie 2010 Posty: 14 Skąd: Kraków
Wysłany: Sob 28 Sie, 2010
Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, to najlepszą moim zdaniem metodą obrony jest ostrożność , od razu widać czy miejsce jest odwiedzane przez ludzi. Jeżeli na przykład wszędzie walają się puszki po piwie i kartony po nalewkach to znaczy że możemy się spodziewać pijaków. Opakowania po nalewkach i rozwleczone brudne ubrania plus ślady po ognisku to pewny dowód na obecność bezdomnych. Trudno się dziwić, że bezdomni bywają niezadowoleni z odwiedzin, ja też bym się nie ucieszył, jakby mi ktoś wszedł do dużego pokoju i zaczął robić zdjęcia. Zazwyczaj jednak nalewka lub dwie załatwia sprawę. Co do obrony, noszę gaz pieprzowy na wypadek spotkania z psami. Nigdy natomiast nie zabieram ze sobą noża, paralizatora, batona lub wiatrówki. Wolę uciekać lub nawet dostać w ryj, niż iść siedzieć za zabójstwo lub zrobienie z kogoś kaleki. Ale każdy decyduje sam za siebie. Najgroźniejsza sytuacja jaką miałem to bezdomny, który wyszedł mi na powitanie z siekierą. Powiedziałem, że mam takie hobby, i nie wiedziałem, że ktoś tu mieszka, i się pożegnałem.
hmm trochę już takich akcji przeżyłem...
raz nas 15osobowa banda goniła (nas 7 na rowerach)
raz 2 auta wypakowane karkami z bejsbolami (nas 4 na rowerach)
opisz dokładnie jak to było - nie ważne gdzie ale jak to było
Fajny temat - teraz to mam stracha łazić sam
Ja raz złomiarzy napotkałem których bardzo wystraszyłem przypadkowo bo oni wychodząc z piwnicy wleźli prosto na mnie - ale rozmowa i zaraz było ok - nawet oprowadzenie mi zaproponowali
Drugi raz to ochrona dostała cynk że łazimy po budynku - na dachy przekaźniki z komórek a my po sforsowaniu kraty łaziliśmy po całym budynku
Trochę było strachu no ale jakoś się dogadaliśmy
I: W miejscowości XXX jest opuszczony młyn. Jest on blisko mieszkań i od frontu wejścia nie ma. Obchodząc go dookoła udało mi się znaleźć coś w rodzaju magazynów z tyłu. Drzwi z magazynów do środka młynów były pozamykane, jednak znalezłem dziurę w ścianie łączącą te pomieszczenia. Gdy próbowałem się przecisnąć przez szczelinę, to usłyszałem szczekanie małych szczeniąt, a potem szczekanie suki i tupot zbliżającego się psa. Zdążyłem wyjąć petardę i w biegu ją odpalić, bo natychmiastowo zrobiłem odwrót i mknąłem jak najdalej od tego budynku. Huk co prawda był niezły, bo psy ucichły a gdy już byłem na ulicy i udawałem przechodnia, ktoś otwierał drzwi frontowe młyna mocno poddenerwowany.
II: W miejscowości XXX jest opuszczone letnisko. Teren ogrodzony i wiem, że na posesji są psy. Kumpel zapewniał mnie, że są łaskawe i były. Zapewniał mnie też, że właściciel nie zwraca uwagę na ludzi tu się włóczących. Jednak, gdy przeskoczyliśmy bramę, to zobaczyliśmy kilka dziewuszek z podstawówki na tym terenie i sobie pomyślałem, że faktycznie luzy tu są. Jednak zdążyliśmy zwiedzić pierwsze piętro, a tu znikąd pojawił się właściciel zadając pytania co robię, po co to robię i informując, że to prywatna posesja i abym się wynosił. Przeprosiłem gościa i miałem iść jednak zapytał się czy jest ktoś ze mną jeszcze. Wyłonił się kumpel i gość się z nim znał. Jego nastawienie zmieniło się o 180 stopni. Pozwolił fotografować, pogadał z nami itp. Jak się okazało jednak z dziewuszek to jego siostra i dała mu cynk, ze jakiś gość po coś przyjechał z aparatem.
Zawsze idzie się dogadać, ale jak ktoś ręce wyciąga, to warto brać nogi za pas i uciekać gdzie pieprz rośnie.
Ja miałem może dwie takie sytuacje,w której ochrona się czepiła. Zawsze posiłkowałem się, że ja tylko foty robię i ochrona mówiła grzecznie, ze nie mam pozwolenia i że mam sobie iść. Raz poszedłem a raz nie:D...Jeśli mi gość mówi że przebywać na terenie mogę ale zdjęć robić nie mogę to on dla mnie nie jest wiarygodny:D
hmm trochę już takich akcji przeżyłem...
raz nas 15osobowa banda goniła (nas 7 na rowerach)
raz 2 auta wypakowane karkami z bejsbolami (nas 4 na rowerach)
opisz dokładnie jak to było - nie ważne gdzie ale jak to było
Ano było tak jak opisałem- pierwsze podczas wjazdu do miejscowości w której był obiekt (pewnej grupce nie spodobała się nasza obecność w "ich" mieście a drugie podczas wyjazdu z jednej ze wsi.
Wracając do tematu najlepiej nie chodzić samemu, ptaki w kluczu potrafią przelecieć wielokrotnie większy dystans niż w pojedynkę z ludźmi jest podobnie
Rękoczyny to w ogóle głupota nawet jak ma się przewagę podobnie jak gazy i inne rzeczy można użyć jedynie na zwierzęta albo naprawdę w skrajnych przypadkach, jedyna opcja po demaskacji na prywatnym terenie to ucieczka.
Kilka razy próbowali mnie złapać ostatnio jakimś cudem policja na niedokończonym wiele lat temu odcinku A-2 w okolicach Żyrardowa jakiś dobry obywatel chyba zgłosił że wleźliśmy na wiadukt, na szczęście policjanci mieli dobry humor i kazali nam jechać do domy w końcu nie codziennie ktoś tam wchodzi.
Wiek: 31 Dołączyła: 29 Maj 2011 Posty: 7 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Pon 30 Maj, 2011
na razie nikogo nie spotkałam, ale na w razie W , statyw od zorkiego ma takie cudowne igiełki na dole , aby go wbijać w glebę by był stabilniejszy, boli jak się nim kogos potraktuje. Najlepiej wcześniej poobserwowac trochę miejsce wyprawy i zobaczyc, czy np. panowie złomiarze się tam nie kręcą.
_________________ "Masz problem? Ja mam pistolet. Zastrzelę cię. Żaden problem..." B.J. Armstrong
Ja kilka razy napotkałem nieproszone osoby na swej drodze. Niestety za zwyczaj sam sobie jadę na wycieczki (to nieco nierozsądne). Najlepszą obroną jest bycie z kimś albo po prostu wycofanie się ... Nie warto nosić ze sobą gazu czy czegoś w tym stylu ... jak się napotkałem na kogoś to zazwyczaj była to grópka wyrostków pijących browary
W kupie sila, ja spotkalem zlomiarzy kilkukrotnie, wymiana papierosami pomogla ale w jednym bundyku dosyc niedawno trafilem do pieczary jakiegos trolla, wbijam na pietro a tam rozwieszone pranie, butelki z woda, kilka materacow, zarcie, itp itd Dobrze ze mieszkanca/ow nie bylo w domu
Dokladnie tak jak napisales. Raz dostalem cynk ze w pewnym budynku jest opuszczona centrala telefoniczna. Nie dalo sie wejsc na pietro bo w kazdym pokoju bylo nasrane. Ja nie wiem moze nawet dla nich w pewnym momencie smrod jest zbyt duzy dlatego ida do drugiego pomieszczenie. Bomba biologiczna[/quote]
Ostatnio zmieniony przez Axel Pon 03 Paź, 2011, w całości zmieniany 1 raz
Dołączył: 10 Maj 2011 Posty: 6 Skąd: Piła / Wielkopolska
Wysłany: Pon 03 Paź, 2011
Axel napisał/a:
Dokladnie tak jak napisales. Raz dostalem cynk ze w pewnym budynku jest opuszczona centrala telefoniczna. Nie dalo sie wejsc na pietro bo w kazdym pokoju bylo nasrane. Ja nie wiem moze nawet dla nich w pewnym momencie smrod jest zbyt duzy dlatego ida do drugiego pomieszczenie. Bomba biologiczna
Pomyśl że oni mieszkają w takim smrodzie. Generalnie budynki z bezdomnymi można omijać bo nie znajdziemy w nich w większości przypadków NIC ciekawego.. no chyba że robimy fotoreportarz o bezdomnych na squacie
Ostatnio zmieniony przez CyrJak Pon 03 Paź, 2011, w całości zmieniany 1 raz
Wszystko zalezy od wielkosici budynkow, w przypadku parterowych schronow sraja na zewnatrz. Natomiast w przypadku centrali mieli bardzo duze spektrum potencjalnych toalet-pieter do przystosowania do swoich potrzeb. Zanim zawitaliby na dach to szajs z parteru zdarzy sie rozlozyc. Jestm w tym pewna logika
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum